Relaksacyjny masaż w Krakowie
Byłam okropnie spięta. Zmiana miasta zamieszkania, nowa praca w zupełnie nowej dziedzinie, wszystko zupełnie obce. To sprawiło, że nie tylko czułam się bardzo samotna, ale i ciągle zdenerwowana, napięta. Moje ciało mocno to odczuwało, a ja zdecydowałam się coś z tym zrobić. A co działa lepiej, niż masaż relaksacyjny?
Kraków miastem relaksacyjnych masaży
Miałam do wyboru naprawdę wielu specjalistów w dziedzinie fizjoterapii, w końcu Kraków to nie byle jakie, pierwsze z brzegu miasto. Udałam się trochę bardziej na obrzeża miasta, ponieważ hałas centrum i całe to zamieszanie nie pozwalał mi się nawet skupić, a co dopiero zrelaksować. W salonie masażu przepięknie pachniało i cały wystrój wyglądał po prostu fenomenalnie. Od razu pomyślałam – masaże relaksacyjne Kraków to doskonałe miejsce. Zaproszono mnie do gabinetu, okryto miękkim, puchatym ręcznikiem i mogłam położyć się na wysokim łóżku z dziurą na twarz i oddać w ręce fachowca. Na początku mój masażysta delikatnie gładził moją skórę. Od razu poczułam, jak pierwsze napięcie z mięśni znika przez ten spokojny dotyk i było to jednocześnie przyjemne jak i trochę podobne do łaskotek. Kiedy poczułam się już spokojna, zaczęło się to, co widuje się na wszystkich filmach czy obrazach związanych z masażem – ugniatanie. Muszę przyznać, że bolało, ale między kolejnymi zaciskami palców masażysty, czułam się coraz lepiej. W niektórych miejscach nawet nie wiedziałam, że mam spięte mięśnie, dopóki nie zostały rozluźnione dzięki masażowi. Po tej sesji masażysta zaczął łagodnie rozcierać moją skórę, a ja czułam się już kompletnie zrelaksowana. Nie mogłam uwierzyć, że dało się być tak spiętym, jak ja wcześniej, i nie czuć tego tak dotkliwie. Wiedziałam, że byłam spięta, ale kto by pomyślał, że czasami można nawet nie wiedzieć, że napina się jakieś mięśnie. Po tym rozcieraniu, nastał czas na poklepywanie kantem dłoni moich pleców. Miało to pobudzić dotąd mniej aktywne ukrwienie. Takie koło zatoczyło się kilka razy, a z każdą powtórką moje mięśnie przy ugniataniu bolały coraz mniej. Na sam koniec znowu masażysta z łagodnością głaskał moje plecy, by uspokoić skórę i mięśnie.
To było naprawdę coś, chyba nigdy nie czułam się równie dobrze jak po wyjściu z tego salonu. Zapisałam się na stałe wizyty, by zachować efekt. Od razu zaczęło lepiej mi iść w pracy i jakoś bardziej polubiłam Kraków.